Aktualnie przeglądają Państwo zbiór naszych numerów archiwalnych
Powróć do strony głównej: powrót
"Niechże więc nadejdą radośni podpalacze o zwęglonych palcach. Oto oni! Nuże! Kładźcie ogień pod szafy biblioteczne! Zmieńcie bieg kanałów, aby zatopić muzea! (...); Chwytajcie za kilofy, za siekiery, za młoty i burzcie, burzcie bez litości szacowne miasta!", Filippo Tommaso Marinetti, Akt założycielski i manifest futuryzmu, Le Figaro, Paryż 1909
To zew futuryzmu, który gwałtownie wybuchł i dość szybko wygasł. Czy jednak nie tli się jeszcze zarzewie podobnej epidemii burzymurków? Przecież Marinetti nie miał racji, wzywając do tak radykalnego buntu. Skąd więc ten syndrom zrywania ciągłości historycznej? Objawy jego wydają się być nie tylko masową przypadłością minionego wieku, ale trwałą cechą obserwowaną i dziś. To nie tylko regionalna choroba, ale narodowa epidemia, która pozwala budować ciągle i zawsze od nowa własną tożsamość kulturową na drodze permanentnego zrywania więzów czasoprzestrzennych w kulturze i w architekturze.
Każdy region kumuluje w sobie doświadczenia historii wielu kultur i narodowości. Niepowtarzalna aura miejsca związana jest z przechowywaniem pamięci historycznego dziedzictwa, zespolonego w jedną nierozerwalną ciągłość. Obraz kultury miejsca będzie zawsze niepełny, jeśli pominie się choćby jeden składnik przeszłości. Historia uczy, by nie zrywać więzów kulturowych, a przykład Krakowa może służyć za wzór pojednania z własną historią. Po wielu perturbacjach związanych z odbudową wzgórza wawelskiego pozostawiono tam fragment gmachu Szpitala Austriackich Koszar Wojskowych oraz gmach administracyjny Generalnego Gubernatora Hansa Franka (Kalfus, F. Koettgen u. E. Horstmann, 1941–1943) powstały w drodze przebudowy dawnych Kuchni Królewskich. Dziś już niewielu z nas pamięta, że wawelska Brama Bernardyńska to również relikt niemiecki. Zamek w Przegorzałach jest także śladem faszystowskiej estetyki. Ten tzw. Schloss Wartenberg dedykowano Heinrichowi Himmlerowi. W 1941 roku przebudowany został gmach Towarzystwa Ubezpieczeniowego Feniks przy Rynku (A. Szyszko-Bohusz, 1931–1932). Okupant zmienił wówczas jego gabaryty i detale, zlikwidował attykę, którą zastąpił dach mansardowy z lukarnami oraz wprowadził masywne belkowanie podtrzymywane przez jońskie pilastry wielkiego porządku. Możemy ubolewać nad faktem tej niezręcznej przebudowy pozbawiającej gmach cech twórczej koegzystencji awangardy z rodzimością archetypu kamienicy krakowskiej. Dziś niezbyt przypomina swój pierwowzór.
Ale już nikt nie odważy się przywracać mu utraconych form. Obecnie urasta do roli świadka-symbolu architektury III Rzeszy w sąsiedztwie „narodowych” skarbów: Sukiennic i Kościoła Mariackiego.
Skoro elementy kultury okupanta wrosły dziś w nasz krajobraz kulturowy, to czy nie warto chronić równie skutecznie elementy rodzimej kultury, tej dawnej i tej bliskiej, jak socrealizm, socmodernizm, postmodernizm? Oceniajmy architekturę w kategoriach jej wartości, nie zaś ideologii, której służyła. Jesteśmy powiernikami kultury budowlanej przeszłości, bo „kultura to umiejętność dziedziczenia” (Tomasz Mann).
Niech ta refleksja przyświeca Państwu w trakcie lektury przygotowanego przez nas materiału merytorycznego. Jest jak zwykle różnorodny. Współczesność, wśród wielu istotnych problemów, także i ten powinna rozpatrywać. Spróbujmy zauważyć ciągłość czasoprzestrzennąprezentowanych tu miejscach, budowlach, wydarzeniach.
Przyjemnej lektury oraz wielu sukcesów w Nowym Roku.
Redaktor Naczelny
dr inż. arch. Ryszard Nakonieczny
Wybrane artykuły naukowe (dostępne w języku polskim i angielskim):
Przegląd zawartość numeru 1(41)/2009
Contents review of issue:
Copyright © 1999-2009 Archivolta.com.pl | Webdesign: Gabriel Zastawnik